To książka, którą zapamiętałam z dawnych czasów i gdy byłam młodsza o nastoletniego syna. Odnalazłam ją po latach. I zdziwiło mnie, że podoba mi się tak samo jak kiedyś.
Podobało mi się, że narratorem opowieści o miłości, która zgasła, jest mężczyzna.
Tak oto zaczyna się ta opowieść:
Marta Tomaszewska "Nocą po dniu miłości", PIW 1977
Mówisz-masz! :))
OdpowiedzUsuńCzy nie byłoby pięknie, gdyby tak było jak najczęściej?;)
OdpowiedzUsuńTak Kasiu, jak pięknie by mogło być:) Wiele przeczytałam książek z Twojego niezamierzonego polecenia. Jedna tylko jakiś opór stawia. Twierdza. Ale wcale nie twierdzę, że jej nie przeczytam. W końcu! :)
OdpowiedzUsuńJak sie wam podoba ta ksiazka?
OdpowiedzUsuńNO cóż, ja może nie będę się wypowiadać, bo mi się bardzo podobała i podoba:)))
OdpowiedzUsuń